Słoneczna Malaga, czyli co mają wspólnego sardynki, Picasso i Antonio Banderas

Malaga – jedno z tych miast, które ma wszystko, czego można chcieć od Andaluzji. Od słońca, przez kawałek historii, aż po… Antonio Banderasa, który postanowił wrócić do korzeni. Cóż, nie każdy dzień przynosi okazję spotkać swojego ulubionego aktora, ale w Maladze – to jak najbardziej możliwe (przynajmniej w jego restauracji). A co jeszcze znajdziesz? Sardynki, Picasso, widoki, które zapierają dech w piersiach, oraz ulice pełne życia i kolorów. Tak więc, przygotuj się na prawdziwą przygodę. Oto, co czeka na Ciebie w stolicy Costa del Sol.

Sardynki

Zacznijmy od podstaw. Malaga to miasto nadmorskie, które zna się na tym, jak zjeść rybę. I to nie byle jaką. Jeśli jesteś miłośnikiem jedzenia (no dobra, a kto nie jest), to musisz spróbować jednego z najpopularniejszych przysmaków tego miasta – grillowanych sardynek. A gdzie je najlepiej skosztować? W Pedregalejo! To mała, urokliwa dzielnica nadmorska, w której świeżo grillowane sardynki podawane są dosłownie z widokiem na morze. Wtedy czujesz się jak bohater filmu, który w końcu znalazł idealny kadr do swojej wspaniałej historii. I kto by pomyślał, że sardynki mogą tak poprawić nastrój? Po takim posiłku poczujesz się, jakbyś wygrał życie.

Rodzinne strony Picasso

Ale prawdziwa magia tego miasta to jego związek z Picasso. Tak, ten słynny malarz urodził się właśnie tu. I nie daj się zwieść – jego muzeum nie jest tylko dla wielkich miłośników sztuki. Jego dzieła i historie będą Cię fascynować, nawet jeśli nie potrafisz rozróżnić „kubizmu” od kubka herbaty i jedyne, co kiedykolwiek namalowałeś, to smutny pomidor na lekcji plastyki. Gwarantuję, że później spojrzysz na to miasto z zupełnie nowej perspektywy.

Antonio Banderas

I teraz uwaga, nie ma Malagi bez Antonio Banderasa. To jego miasto, więc jeśli już tu jesteś, nie możesz pominąć jego restauracji „El Pimpi”. Podają tam tapas, które są tak pyszne, że gwiazdy Hollywood same przychodzą po porcję! Więc jeśli kiedykolwiek marzyłeś o tym, by poczuć się jak celebryta, teraz masz okazję. W końcu aktor sam bywa w tym miejscu… od czasu do czasu.

Gibralfaro i Alcazaba

Malaga ma nie jedną, a dwie twierdze, bo czemu nie? Alcazaba to pałacowa elegancja – fontanny, dziedzińce i klimat jak z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. A Gibralfaro? To wyższa liga – dosłownie. Po wspinaczce (tak, będzie się działo) dostaniesz widok na Malagę, który mógłby spokojnie trafić na pocztówki. Krótko mówiąc: Alcazaba to urok, Gibralfaro to spektakl – nie przegap ani jednego. To wszystko da Ci poczucie, że znalazłeś się w jednym z najpiękniejszych miejsc w Hiszpanii.

Malagueta

Jeżeli chodzi o plażowanie, to Malagueta jest absolutnym numerem jeden. Co to za plaża? To najstarsza i najbardziej popularna plaża w Maladze, a jednocześnie idealne miejsce, by poczuć się jak prawdziwy malagueño. Piękny złocisty piasek, turkusowe wody Morza Śródziemnego, palmy kołyszące się na wietrze – wszystko tu krzyczy „relaks, odpoczynek, wakacje!”.

Port

Po wszystkich tych przygodach czas na chwilę odpoczynku w porcie. Gdzie, jak nie tu, się zrelaksujesz, popijając drinka w towarzystwie luksusowych jachtów? Tak, Malaga to także port, który warto odwiedzić, nawet jeśli nie planujesz wypłynąć na morze.

Calle Larios

A kiedy już poczujesz, że Twoje serce jest pełne Malagi, wejdź na Calle Larios. To najważniejsza i najmodniejsza ulica w mieście, pełna butików, kawiarni i ludzi, którzy wyglądają, jakby wyszli prosto z magazynu mody. Tak, to tutaj zakończysz dzień spacerem w słońcu, próbując znaleźć najpiękniejszą torbę, która będzie pasować do Twojego „właśnie-zwiedziłem-Malagę” looku.

Malaga to miasto pełne kontrastów – od artystycznych muzeów po wspaniałe plaże, od eleganckich uliczek po rybackie tawerny. To miasto, w którym każdy znajdzie coś dla siebie – czy to fan sztuki, miłośnik plażowego lenistwa, czy ktoś, kto po prostu chce spróbować najlepszych tapas w Hiszpanii. Więc nie czekaj, wrzucaj okulary przeciwsłoneczne do torby i wbijaj do Malagi, bo to miasto po prostu musisz zobaczyć.

Zobacz także: Spacerem przez Torremolinos: Moje królestwo na Costa del Sol

Parawan na hiszpańskiej plaży? Odważnie, amigo!
| Udostępnij ten post

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie przegap innych artykułów

bureaucracy, file folder, paperwork, office, work, bureaucracy, paperwork, paperwork, paperwork, paperwork, paperwork

Nowe deklaracje, stare rozczarowania – hiszpańska biurokracja

W Hiszpanii wiosna pachnie kwitnącymi pomarańczami, niesie obietnicę dłuższych dni… i lekkie napięcie w powietrzu, bo to właśnie wtedy rusza Operación Renta, czyli czas składania deklaracji podatkowej w Hiszpanii. W teorii wszystko jest proste – nowy rok, nowy formularz, nowe nadzieje. Tylko że… ja wciąż czekam na zwrot podatku za 2023.

Czytaj dalej
Detailed shot of Euro banknotes and coins showcasing currency denominations.

„Solo efectivo”, czyli dlaczego w Hiszpanii Twoja karta płatnicza może się poczuć bezużyteczna

W erze Apple Pay, BLIK-a, zegarków, które same płacą za kawę, i ludzi, którzy nie widzieli gotówki od czasów szkolnych sklepików, Hiszpania potrafi zafundować solidny reality check. Bo choć z zewnątrz wygląda jak technologicznie rozwinięty kraj Europy Zachodniej, to wystarczy zejść z turystycznego szlaku i… nagle wracasz do czasów, gdy portfel pełen drobnych był Twoim największym skarbem.

Czytaj dalej
food, salad, nature, lettuce, healthy, vegetables, green, leaves, lettuce leaves, organic, fresh, produce

Marzenia o tartej marchewce. Obiad bez duszy

Wyobraź sobie typowy polski obiad: ziemniaki, kotlet, a obok pełna miska surówki – czy to z kapusty, czy z marchewki z jabłkiem, a może z ogórków kiszonych. Teraz pomyśl, że przenosisz się do słonecznej Hiszpanii i… surówka znika z talerza jak sen na jawie. Bo tutaj warzywa nie są częścią obiadu. One są wspomnieniem. 

Czytaj dalej