Minimalizm po hiszpańsku: Strony internetowe, które pamiętają lata 90-te

A MacBook Pro displaying Google Search on a wooden table outdoors, next to a smartphone.

W Hiszpanii Internet to prawdziwa kraina cudów. I nie chodzi mi o nowoczesne platformy e-commerce czy aplikacje, które rewolucjonizują życie (choć i takie oczywiście są), ale o to, co w tej przestrzeni naprawdę zadziwia – strony internetowe, które wyglądają jakby zostały stworzone w czasach, kiedy Internet Explorer był szczytem technologii.

Dzięki nim każdy dzień w Internecie to podróż w czasie, która sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie utknął w cyfrowym muzeum. Ale nie ma co narzekać, mają swój urok i niesamowitą prostotę, która wywołuje gromkie uśmiechy.

Pocztówki z przeszłości - strony jak z 1997 roku

Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o tym, by cofnąć się do czasów, kiedy design w Internecie był jeszcze… surowy, to Hiszpania ma dla Ciebie idealną propozycję. Czarne tło, krzykliwe czerwone napisy i gigantyczne, migające reklamy – to prawdziwa uczta dla oczu. I choć przeglądając takie strony, niejednokrotnie poczujesz, jakbyś wrócił do epoki, w której wszyscy mieli pojęcie, że im jaśniejsze, tym lepsze, to mimo wszystko ma to swój urok. Kolorystyka rodem z czasów, kiedy trzeba było się liczyć z 256 kolorami w palecie – i dobrze, że nikt nie miał wtedy pojęcia o pojęciu minimalizmu.

SSL? A komu to potrzebne?

W Hiszpanii mamy prawdziwe mistrzostwo w ignorowaniu wszelkich nowoczesnych standardów internetowego bezpieczeństwa. Zamiast certyfikatu SSL, który zapewnia bezpieczne połączenie, niektóre strony wciąż żyją w swojej bańce – z HTTP zamiast HTTPS, z komunikatem „Twoje połączenie nie jest bezpieczne” i z pełnym przekonaniem, że nie ma się czego bać. W końcu, jak taka strona wygląda jakby została stworzona na komputerze, który miał 32 MB RAM, to kto by się martwił o bezpieczeństwo? A przecież w każdej chwili może Ci wyskoczyć informacja: „Kliknij tutaj, żeby rozwiązać wszystkie swoje problemy!” (i może właśnie zamówić jakąś nieszczelną bazę danych). A najciekawsze jest to, że mimo to, nadal odwiedzasz je, bo po prostu… mają coś w sobie.

"Wkrótce", czyli "za kilka lat"

Co jest najlepsze w hiszpańskich stronach? Ich nieśmiertelna obietnica: „Wkrótce…”. Tak, to prawda – co kilka lat pojawia się komunikat, który ma Cię przekonać, że strona zaraz zostanie zaktualizowana, rozbudowana i nabierze nowoczesnego wyglądu. Jak się później okazuje, „wkrótce” to pojęcie w Hiszpanii jest oparte na dość elastycznych zasadach, a ten sam napis „strona w budowie” wisi przez kilka lat. Więc jeśli zobaczysz coś takiego, nie licz na zmiany w najbliższej przyszłości. Może w 2030 roku… Kto wie?

Kiedy Internet był prosty i nie musiał być „idealny”

W Hiszpanii Internet nie jest sztuką „idealności”. Zamiast dbać o to, by strona była piękna i perfekcyjna, liczy się jedno: żeby działała. Jeśli coś jest na stronie, to nie dlatego, że projektant chciał, aby wyglądało to „estetycznie”, ale dlatego, że jest to „istotne” i nie ma czasu na zbędne ozdoby. Teksty, które są długie jak książki i dokumenty, które trzeba pobierać w formacie PDF (zamiast wyświetlać na stronie), tworzą wrażenie, że twórcy po prostu postanowili nie zawracać sobie głowy nowinkami technologicznymi. „Po co coś zmieniać, skoro działa?”, można by powiedzieć. W końcu, kto potrzebuje fantastycznych animacji 3D, kiedy możesz załatwić sprawy po staremu?

Rządowe strony, które żyją własnym życiem

Wchodząc na stronę jakiejkolwiek instytucji rządowej w Hiszpanii, możesz poczuć się jak podróżnik w czasie. Wspaniałe teksty, które można by uznać za tom literatury informacyjnej są opublikowane w formacie, który przypomina raczej wyciąg z książki telefonicznej. Wymiar nowoczesności? Raczej, „przetrwajmy z tym, co mamy”. Na takich stronach nikt nie spieszy się z modernizowaniem wyglądu – przecież chodzi o funkcję, a nie o design. Poza tym, kto by się nim przejmował, skoro ważniejsze jest, żeby wszystko było dostępne?

Urok Internetu sprzed lat

Hiszpańskie strony internetowe to miejsce, gdzie nowoczesność spotyka się z nostalgią. Z jednej strony proste, z drugiej pełne uroku i autentyczności. Choć na pewno nie są najnowsze pod względem technologii, mają w sobie coś, co sprawia, że trudno się od nich oderwać. Być może nie są tak perfekcyjne jak strony w innych krajach, ale to właśnie one tworzą niepowtarzalny klimat hiszpańskiego Internetu.

Zobacz także: Hiszpański dubbing – kiedy głos nie do końca pasuje do twarzy

Co to znaczy być fachowcem w Hiszpanii? Poznaj lokalne tajemnice
Klucze w Hiszpanii: Czego Ci nie powiedzą o tamtejszych drzwiach
| Udostępnij ten post

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie przegap innych artykułów

bureaucracy, file folder, paperwork, office, work, bureaucracy, paperwork, paperwork, paperwork, paperwork, paperwork

Nowe deklaracje, stare rozczarowania – hiszpańska biurokracja

W Hiszpanii wiosna pachnie kwitnącymi pomarańczami, niesie obietnicę dłuższych dni… i lekkie napięcie w powietrzu, bo to właśnie wtedy rusza Operación Renta, czyli czas składania deklaracji podatkowej w Hiszpanii. W teorii wszystko jest proste – nowy rok, nowy formularz, nowe nadzieje. Tylko że… ja wciąż czekam na zwrot podatku za 2023.

Czytaj dalej
Detailed shot of Euro banknotes and coins showcasing currency denominations.

„Solo efectivo”, czyli dlaczego w Hiszpanii Twoja karta płatnicza może się poczuć bezużyteczna

W erze Apple Pay, BLIK-a, zegarków, które same płacą za kawę, i ludzi, którzy nie widzieli gotówki od czasów szkolnych sklepików, Hiszpania potrafi zafundować solidny reality check. Bo choć z zewnątrz wygląda jak technologicznie rozwinięty kraj Europy Zachodniej, to wystarczy zejść z turystycznego szlaku i… nagle wracasz do czasów, gdy portfel pełen drobnych był Twoim największym skarbem.

Czytaj dalej
food, salad, nature, lettuce, healthy, vegetables, green, leaves, lettuce leaves, organic, fresh, produce

Marzenia o tartej marchewce. Obiad bez duszy

Wyobraź sobie typowy polski obiad: ziemniaki, kotlet, a obok pełna miska surówki – czy to z kapusty, czy z marchewki z jabłkiem, a może z ogórków kiszonych. Teraz pomyśl, że przenosisz się do słonecznej Hiszpanii i… surówka znika z talerza jak sen na jawie. Bo tutaj warzywa nie są częścią obiadu. One są wspomnieniem. 

Czytaj dalej